Cześć! Nazywam się Andrzej Mazur. Jestem developerem i tatą. Na tym blogu staram się zaszczepić mojej córce, Kasi, programistycznego ducha poprzez zabawę.

Andrzej Mazur
© 2019-2025 Andrzej Mazur

Zielony Pikmin zza morza, gadżety Mario, i brelok z losową literką

— 1 min

Z wyprawy na konferencję GitHub Universe 2025 w San Francisco przywiozłem małą kolekcję gadżetów związanych z Nintendo oraz Pop-Martem.

TataDeveloper - Pikmin Mario 01

Trzeci rok z rzędu miałem możliwość polecieć do Stanów Zjednoczonych na konferencję GitHub Universe, a to dzięki programowi GitHub Stars, którego jestem częścią od pięciu lat.

Zatrzymałem się jak zwykle w okolicach Union Square, gdzie w porównaniu do poprzedniego roku zaszło sporo zmian - zaraz obok mojego hotelu otworzyły się dwa oficjalne sklepy: Nintendo oraz Pop-Mart.

TataDeveloper - Pikmin Mario 02

W tym pierwszym było zaskakująco wiele przedmiotów związanych z Pikminami, które z Kasią bardzo lubimy: graliśmy w Pikmin 4 na Nintendo Switch i bardzo nam się ta gra podobała. Miało być symbolicznie, więc wziąłem jednego, małego, zielonego, pluszowego Pikmina.

Oprócz tego było mnóstwo innych pluszaków, ale postanowiłem poszukać czegoś innego, w końcu tego typu zabawek Kasia ma już ze trzy worki. Najwięcej gadżetów związanych było oczywiście z Mario - padło więc na spinki do włosów, wisiorki, lusterko, oraz… pojemnik na ciastka.

TataDeveloper - Pikmin Mario 03

Jako że aktualną modą są lalki Labubu, zwane oficjalnie The Monsters, postanowiłem kupić jedną dla Kasi. Niestety, są tak popularne, że cały nakład najnowszej serii Pin For Love wyprzedał się natychmiastowo. Pozostały jedynie dodatkowe wisiorki - zamiast samych lalek to po prostu materiałowe literki.

Kasi zależało na M, ale problem polegał na tym, że były dwie serie, A-M i N-Z, przy czym breloki były pakowane losowo i nie było szans, by wybrać konkretny. Wziąłem więc jedno pudełko z niespodzianką, które ostatecznie okazało się być literką H.

TataDeveloper - Pikmin Mario 04

Co prawda nie była to wymarzona zawartość, ale Kasia poradziła sobie z sytuacją całkiem nieźle - żartowała, że ma teraz Habubu. Zabrała wszystkie gadżety (nie licząc pojemnika na ciastka) do szkoły, by się nimi pochwalić, więc zakupy chyba mogę uznać za udane.