Minecraft: Film - seans obowiązkowy dla każdego fana gry
— 1 minZdarza nam się z Kasią chodzić do kina na różne produkcje, natomiast premiery filmu o jej ulubionej grze, czyli Minecrafcie, zdecydowanie nie mogliśmy przegapić.
Ten blog jest dowodem długiej historii Minecrafta w życiu Kasi: od nauki czytania, przez planszówkę, Dzień Dziecka, po grę na Switchu, świński zegarek, czy kurs programowania. Chyba tylko Lego jest w stanie to przebić, nie było więc możliwości, żeby NIE pójść na Minecrafta do kina.
Co prawda film o Minecrafcie nie jest animowany, w przeciwieństwie do niedawno oglądanych produkcji jak Flow czy Dog Man, ale najnowszy Sonic też jest aktorski a jak najbardziej dał radę.
Różnie bywa z kinowymi adaptacjami gier, więc osobiście podchodziłem do tego filmu dość ostrożnie, ale ostatecznie wyszło bardzo fajnie.
Na naszym seansie sala była pełna, co zdarza się na prawdę rzadko. Zainteresowanie jest spore, i to nie tylko u nas, bo film do teraz zarobił na całym świecie niezłą sumkę i jest na dobrej drodze, by stać się najbardziej kasową adaptacją gry w historii.
W Minecraft: Film mamy dwóch głównych bohaterów, to Garrett (Jason Momoa) oraz Steve (Jack Black). Obaj ewidentnie mają do siebie duży dystans, bo ich postacie są mocno przerysowane. Szczególnie Momoa wypada zabawnie grając wypaloną gwiazdę automatów.
Sama historia nie jest jakoś wybitnie oryginalna, ale film ogląda się całkiem przyjemnie.
Fani wyłapią mnóstwo smaczków i nawiązań, z których Minecraft i jego społeczność są znane, ale nawet bez żadnej wiedzy o grze można śmiało iść do kina i dobrze się bawić.
My mieliśmy radochę i wszystkim, którzy jeszcze nie byli jak najbardziej polecamy się wybrać. Pamiętajcie zostać do końca, bo jest i scena po napisach. Nie będzie zaskoczeniem fakt, że sukces jedynki już spowodował oficjalne ogłoszenie kontynuacji.