Szał na K-Pop Demon Hunters
Nie da się ukryć, że K-Pop Demon Hunters to film animowany, o którym od premiery jest bardzo głośno. Do nas także dotarł i od razu się spodobał, przez co oglądaliśmy go już do tej pory wielokrotnie.
K-Popowe Łowczynie Demonów, bo tak brzmi tytuł Netflixowego hitu po polsku, to animacja o znanej na całym świecie żeńskiej grupie K-Pop, która w dzień śpiewa na koncertach, a po nocach zwalcza siły zła. Trzy dziewczyny: Rumi, Mira, i Zoey dbają o barierę ochronną, która powstrzymuje demony przed wtargnięciem do naszego świata, ale sytuacja zaczyna się komplikować kiedy do gry wchodzi… konkurencyjny męski zespół, który zaczyna przejmować im fanów.
Niewątpliwą zaletą całego filmu są świetne, wpadające w ucho utwory śpiewane przez główne bohaterki (oraz ich przeciwników). Sama animacja postaci także trzyma świetny poziom, jest dynamiczna i efektowna. Do tego dochodzi spora dawka humoru, dzięki czemu całość ogląda się bardzo przyjemnie.
Kasi od razu bardzo się ta animacja spodobała, Ewie chyba nawet bardziej, bo obejrzała ją więcej razy od Kasi. Tak czy inaczej nawet ja napatoczyłem się kilka razy w okolicy telewizora, więc siłą rozpędu obejrzałem go więcej razy niż planowałem i jakoś bardzo z tego powodu nie cierpiałem.
Jeśli żyjecie pod kamieniem lub w jaskini i jeszcze nie widzieliście K-Pop Demon Hunters, to polecamy spróbować.