klocków Lego oraz wesołego hydraulika Mario. Od razu postanowiła zmienić cel zbiórki, a jako że był to relatywnie drogi zakup, postanowiłem dorzucić się podwajając jej kwotę, dzięki czemu Kasia zbierała tylko połowę ceny zestawu. Ani trochę na decyzcję nie miał wpływu fakt, że sam chciałem sobie coś takiego kupić…
Poszło relatywnie szybko, więc mieliśmy już kilka okazji pobawić się zestawem. Skaczący Mario, który wydaje charakterystyczne dźwięki, wykrywa rodzaj terenu, po którym chdzi, zbiera monety, pokonuje przeciwników - no normalnie pełen serwis. Dodatkowo “zwyczajne” klocki z pozostałych zestawów Lego mogą zostać wykorzystane do budowy toru dla Mario, więc zabawę można rozbudowywać praktycznie w nieskończoność.
Słoik natomiast sprawdził się świetnie - od czasu jego powstania mieliśmy już kilka edycji zbierając na różne zabawki, które Kasia ostatecznie kupowała “za swoje”. Dzięki temu podejściu wybierała tylko ten cel, na którym najbardziej jej zależało. Pomaga to w wizycie w sklepie, szczególnie takim z zabawkami (np. przy okazji zakupu prezentu dla kogoś z rodziny lub przyjaciół), bo pytanie “czy na pewno chcesz wydać na to swoje oszczędności” zazwyczaj wystarczy. Albo oryginalny cel jest ważniejszy, albo kupuje nowy pamiętając, że na ten poprzedni trzeba zbierać od nowa - nam to pasuje, a ona ma kontrolę i decyzyjność, i też jest zadowolona.
Co ciekawe, teraz podczas reklam mówi “chcę to” już bardzo rzadko, trochę siłą przyzwyczajenia, niekoniecznie chcąc na to zbierać, ale dzięki temu my wiemy co może być dla niej potencjalnym prezentem na kolejną okazję jak święta czy urodziny.
Jeśli sami też chcecie wprowadzić taki słoik na oszczędności, to zajrzyjcie do wpisu MamaDeisgner - udostępnia tam pliki do samodzielnego wydruku.